DZM to magnesy i obrazki w małym formacie i limitowanym nakładzie, produkowane w Polsce, w większości własnoręcznie w moim domowym warsztacie, na dobrym gatunkowo papierze.

Dlaczego magnes i o co tu właściwie chodzi? O nic wielkiego, dosłownie. Magnes to mały i wdzięczny format, który może pomieścić dużo ciekawych rzeczy. Wiele też można mu wybaczyć, a już na pewno kicz. 

Początki

Jednym z pierwszych pomysłów na nazwę sklepu było coś w stylu “wszystko za 5 albo 10 zł”. Potraktowałam to bardzo poważnie. Chciałam, żeby było tanio i dobrze; żeby mój papierowo-magnesowy asortyment był dobrej jakości, ale też w naprawdę przystępnej cenie dla każdego. Pomysł na nazwę szybko upadł - okazał się niemożliwy w realizacji obietnicy bardzo taniego zakupu zawartej w nazwie sklepu (ceny surowców, jakość papieru, mały nakład, szalejąca inflacja, przypomniałam sobie, że ostatni raz widziałam taki działający sklepik ponad dwadzieścia lat temu, i tak dalej). Po prostu nie jestem w stanie konkurować bardzo niską ceną w obecnym modelu działalności. Zawsze z matmą miałam pod górę!

Czasem zjadasz batona...

... a czasem, cóż, on zjada ciebie (Big Lebowski). Wewnętrzny głos rozsądku podpowiadał mi, że sklepik jest na tyle niszowy, że tylko ktoś mający bzika na punkcie bibelotów i kartek wyda na mały wydruk więcej niż na zakręconą frytkę z nadmorskiej promenady (sama doskonale rozumiem, że wybór między kartką a frytką nie jest prosty, jeśli w ogóle trzeba wybierać). Niektórzy nawet nie chcą obrazków za darmo! Postanowiłam jednak działać w myśl zasady: jeśli znajdzie się kilka osób, które polubią moje druki, i póki sama mam satysfakcję z tego co robię i kilka pomysłów do przelania na papier, znaczy się, magnes - to podzielę się moją wydawniczą działalnością z innymi.

Strange but not a stranger

Ostatecznie powstał twór pod nazwą DZM, czyli Dziewczyny Znad Morza. Za tą nazwą musiał kryć się sens kiedy kilka lat temu podpisywałam pierwsze magnesy i zakładałam profile społecznościowe. Teraz nie mogę sobie przypomnieć o co dokładnie mi chodziło, w każdym razie zespół DZM składający się z jednej dziewczyny z Ustki powiększył się o chłopaka z Warszawy ("chłopak" dba o techniczne aspekty działania sklepu i dzięki niemu sklep w ogóle zaczął formalnie istnieć). 

Sklep powstał z myślą o tych, którzy nie przechodzą obojętnie obok bibelotów i druków ulotnych. Funkcjonuje tylko online, więc jeśli dotarłeś/aś aż tutaj, na koniec internetu, to musi to być przeznaczenie (albo reklamy zaczęły w końcu działać)! Jeśli wybierzesz coś dla siebie lub bliskich, to super, jeśli nie, może uda się następnym razem - cieszymy się z Twoich odwiedzin :-).

Kamila i Darek